Marian Grzeœczak
 

Z tomu "Nike niosąca blask"

 

Kiboleum

Piotrowi Müldnerowi-Nieckowskiemu,
frazeologiście

W glanach, ale bez glansu,
zgredziały,
skopnął się ze swojej wypasionej maszyny,
przykucnął, czeka na fajne cuksy,
Zeus na harleyu.
Harleus.
Za nim cipencja piszczy: ale zarąbiście, nie?

Turlaj wąfla!
To ty bujaj wory!

Pogoda malinowa,
ziomy zajeżdżają kakanami,
kibol za kibolem.
Już w szalikach kręcą kamieniami.
Legioniści,
będzie zadyma!

Ja cię!
Ale obciach, co?
Te z ogórków, też niezłe laski!
Kiedy te łby mają takie wygolone,
całkiem kamienie.

Nie bądź pogięta, wariatko!
Przypał sprzed tygodnia nie wystarczy?

Dzisiaj nie warto się ciachać.
Nic nie kąsam!

Ziomy radzą, żeby zmienić dżambę
i tam zrobić zadmę.
Z tego tu nie będzie dziś jazdy.
Najlepsze cuksy nie przyszły.
Spadajmy na melanż
do wyczesanej d.

No to narka.
Nie chcę bekać w policyjnej dyskotece.

Mecz obejrzymy jutro w gazecie.

Harleus
wrzuca kopem iskrę do benzyny.

Bujaj wory! - wrzeszczy cuksa za harleyem.
Ciągnij się! - rechocze Harleus -
ciągnij się i turlaj wąfla,

ty ciposzko.

 

Boksołota

On mię,
ja go.
On mię. On mię.
Ja go.
On mię, mię, mię.
Ja,
gong.

Ja,
go, go, go, go.
On mię.
Ja,
go, go, go, go.
On,
gong.

On mię.
On mię.
Mię, mię, mię.
On mię.
Ja go
w ja ja.

On bęc.

 

Trener do pływaka

Wykręć się z tego
do ostatniej siły.

Wykręć wodę,
żeby wreszcie była sucha.

 

Śmieciuch Dziesięciolecia,
pożegnanie

Nad Stadionem Dziesięciolecia w Warszawie
rozpętała się burza-śmieciawa.
Pomiędzy sterczynami ławek
latają z wiatrem plastikowe torebki
krzyczące po wietnamsku, ukraińsku,
i jeden Merkury wie po jakim angielsku.
Ptaszyska zmiętych gazet,
niebieskie plandeki, pałaty,
butelki po coca-coli,
stara, wymięta bielizna,
czapki widki i niewidki,
beznogi stół turla się po schodach.
Hryniewiecki, w wózku inwalidzkim,
stoi na szczycie korony
i patrzy na orła bielika z klinkieru,
jak go śmieciawa powoli wybudza
do roznoszenia honorów po długim śnie.
Jest to obraz, jakiego po Breughlu
już nikt nie zobaczył
i dobrze się stało,
że Piotr Lachmann żebraczy stadion
uchwycił kamerą,
dając mu szeroki uśmiech i zwycięstwo.
Ja stoję w epizodzie,
jakby wpatrzony w czeluść Wezuwiusza,
głowę chowam przed wichurą
w kraterze czarnego kapelusza.

Błądzimy sobie
po największym w Europie jarmarku,
potrząsamy rajskie jabłonki

pragomyślnego parku.

 

Smutek szatni piłkarzy

Opocone ciała piłkarzy.
Koszulki wiszą złachane
jak wyskubane gęsi.
Ochraniacze pod skarpetami
i czerwone buty
czynią z piłkarzy dziwacznych
statystów nieudanej opery.
Ale nikt i nic nie śpiewa,
słychać tylko uspokojone
pulsowanie krwi i ból mięśni,
w które się w czasie meczu
wgryzały tępe zęby tepów.

A trzeba jeszcze ciału
zostawić miejsca na siniaki
drugiej połowy spotkania,
przecięte wargi, obitą głowę,
kopnięte kolano.

Mak się sieje, bo trener
usiadł wśród zawodników
i też nie mówi nic,
tylko patrzy,
a to jest tak,
jakby wołał ze studni.

Druga połowa
zaczęła się w zielonym śpiewie.
Trudno to powtórzyć.

Kto nie uwierzy,
niech sobie obejrzy mecz na filmie,
a potem wywabi piłkę
i jeszcze raz obejrzy.

Zadowolone zwycięstwo
chodziło od piłkarza do piłkarza
i podawało mu rękę.

 

Otylianka

Mąciturkus, Kręciwoda.
Wodnonośna, Wonnopłynna.
Otylianka, Śmiejooka.
Brewośmiejka, Krnąbrnowłosa.
Czułobiorcza, Miękkokocia.
Okośmiejka, Otylianka.
Słodkowodna. Ptakolotna.
Chwałonośna. Wodopływka.
Pływkowoda. Otylianka.
Mąciserce. Mąciturkus.
Widnooka. Patrzyoka.

W turkusowej sukience,
w otylijnej urodzie,
plusk,
plask,
plusk,
mąciserce na wodzie.

Otylianka.

 

Wisławie Szymborskiej,
mistrzyni świata w Noblu, 1996

Ptasi się wisłoto, wisławi,
słowawi długo, długachno.
Wyptasia, ptasieje, pta
i nagle ćwi, ćwi, ćwiczonek,
wbłękitniony skowronek,
wysoko, że wykol ptaoko.
W uchu słuchaj i słuchaj w słuchu.
Skowrończy tak przegłośnie,
jak wiosna na powiośnie.
Zamień go, fruk, fruk, zamień
w Górnym Kraju w skrzydlaty kamień.
Oto kruchość skowrończej skrzydłości
z nagrodą od ptasiej wisłości:
za dźwiganie ciężarów do lekkości,

pociąganie chwilości do wieczności,

przebieganie jasności do cichości.

 

Wiersze z tomu "Nike niosąca blask"

www.grzesczak.pl